100 PIERWSZYCH ZDRAD, X4, NUMER 6



Prawdziwy przyjaciel? To raczej nie ja. Różnie między mną a nim bywało, ale znaliśmy się długo. Jak ja mogłem mu to zrobić? Teraz nie żałuję. Wyrzuty sumienia trwały dosyć krótko. Powodem tych wyrzutów zajmiemy się niedługo – wszystko po kolei.


Zacząłem spotykać się z jego dziewczyną świadomie. Ona też lubiła dreszczyk emocji, stresu czy po prostu dobrze się bawić. Często osoby w tym wieku potrzebują lekkiego odskoku gdy zaczynają troszeczkę dojrzewać. Nie mieliśmy jakiegoś układu, nic nie podpisywaliśmy. Jedynym naszym założeniem i obietnicą było to, że nikt się o tym nie dowie. W zasadzie tak było.

Pierwszy raz po prostu był. Drugi, trochę nas poniosło. Grill, dużo naszych znajomych a my szukaliśmy zwykłego pretekstu żeby na chwilę zniknąć każdemu z oczu. Po co kombinować. Przecież nikt nic nie wie, tym bardziej się nie domyśla. Przecież jesteś dziewczyną mojego przyjaciela, a my się tylko kolegujemy.

Idę do łazienki.

Ej, ja też muszę – poczekaj.

Pff i poszła. Bez wzbudzania podejrzeń.

Zanim wstałem z miejsca, zniknęła mi już z oczu za rogiem budynku. Był to dom mojej wtedy, hm. Dobrej koleżanki? Nie wiem jak to nazwać, była fałszywa, ale ze względu na to, że dobrze się wzajemnie traktowaliśmy utrzymywaliśmy jakiś tam kontakt. Był nieunikniony – chodziliśmy razem do klasy.

Poszedłem do łazienki. Nie zastałem tam numeru 6. Liczę zdrady, więc do jednej osoby przypiszę czasami kilka numerków. Dla mnie kilka razy zdradzić kogoś z jedną osobą to nie jedna zdrada.
Zacząłem po cichu ją wołać i szukać po całym parterze. Usłyszałem pukanie do drzwi w piwnicy. Trochę się przestraszyłem, nie będę oszukiwał – mini zawał. Otworzyłem, zszedłem, trochę przestraszony. Bum, zaczyna mnie całować i ciągnąć do małego pomieszczenia.
Tylko szybko – usłyszałem.

Zacząłem powoli schodzić w dół – miało być szybko, powtórzyła.
Konkretna dziewczyna, dobra, jeszcze bardziej mnie zestresowała, wie czego chce. A jak jej nie zadowolę? W sumie nie ważne. Trochę nas nie było, wszystko działo się w jednej pozycji, w sumie to na ścianie. Ło, ile ja mam siły, dopiero dobie to uświadomiłem. Adrenalina jak widać potrafi zdziałać cuda.

Słyszymy głośne wołanie. Cholera, koniec. Jak to mówią – majtki na dupę. 
Schowaliśmy się bez głośnego poruszania się. Odczekaliśmy chwilę, aż każdy ucichnie. Wyszliśmy tylnymi drzwiami. Oddaliliśmy się od domu położonego nieopodal ciemnego lasu i ‘’wracaliśmy stamtąd’’, żeby każdy nas zauważył. Jest jedna opcja i wymówka – wymiotowałem, ok.? ok.


Cześć, jestem zero.

Brak komentarzy:

Copyright © 2014 Damzej , Blogger