100 PIERWSZYCH ZDRAD - 3



Część 1 -> KLICK
Część 2 -> KLICK


..........
Zacznijmy dzisiejszy dzień od okresu dorastania, może to ten czas kiedy zaczniemy odliczanie do stu postów o moim życiu, oczywiście intymnym. Pikantne szczegóły i gorące doznania jakie miałem okazję poznać przez cały swój czas istnienia. Teraz nasuwa się pytanie – czy żałuję? To oczywiste. Gdybym żałował, nie robiłbym tego do chwili obecnej. Piszę bardzo dwuznacznie, zadajcie sobie teraz pytanie ‘’ale czego on żałuje?’’.
Nie piszę jednoznacznie, to byłoby dosyć nudne. Na wszystkie nurtujące pytania zacznę wam opowiadać podczas odliczania, to dosyć ważne, żebym rozumiał się z odbiorcą. Będę opowiadał głównie o mnie więc to co jest napisane, ma być wam idealnie wytłumaczone, macie to odebrać tak, jak ja chcę. Ale gdybym zrobił to od razu, nie miałbym z tego takiej frajdy.

Ustalmy jedną rzecz – piszę tu samą prawdę.

Albo dwie rzeczy – to wszystko miało miejsce w moim życiu.

Albo nawet trzy – jeżeli nawet kłamie i tak się o tym nie dowiecie.

Zaczniemy znowu od podstaw? Czym jest dla was okres dorastania? I tu włączam encyklopedię do pomocy.  
Dojrzewanie – okres życia między dzieciństwem a dorosłością, charakteryzujący się przeobrażeniami w budowie i wyglądzie ciała (dojrzewanie biologiczne), psychice - kształtowaniu osobowości (dojrzewanie psychiczne), postawach wobec własnej i drugiej płci (dojrzewanie psychoseksualne), pełnieniu roli społecznej (dojrzewanie społeczne).’’

Hmm. Prostym, moim językiem jest to okres popełniania największej ilości błędów w swoim życiu. Z małego chłopca za jakiego Cie uważano ewoluujesz w większego chłopca z małym śmiesznym wąsem pod nosem. Twoja psychika ulega całkowitej transformacji ponieważ trafisz do nowej szkoły, spotykasz nowych znajomych i trafisz w najgorsze towarzystwo jakie możesz, tylko po to, żeby się dopasować do reszty. Nie masz własnego zdania tylko robisz to, co inni. Nie chcesz się wyróżniać, bo po co masz odstawać od reszty, przecież nie chcesz być gnębiony tak, jak Ty gnębisz teraz innych. Ja byłem tym gnębionym. Nie podążałem za tłumem tylko moimi autorytetami. 

Zawsze miałem oddzielne zdanie, zawsze stawiałem na swoim, zawsze miałem osoby za sobą, które uważały to za stosowne. Pójście do nowej szkoły to była raczej próba moje psychiki nic więcej. Z czterech gimnazjum w okolicy trafiłem do najgorszego, patologia. Jedyne co mogłem odkryć w tamtej szkole to strach, złość i patologiczne znajomości. Moja wytrzymałość nerwowa, psychiczna doszlifowała się do maksimum wytrzymałości. Przecież wszystko dzieje się po coś - podobno. Bo przecież na pewno przez okna tej szkoły wszystkie kwiatki wylatywały przez okno ‘’po coś’’. Uczniowie byli tak kochani, że nawet podlewali kwiatki własnym moczem. A co najważniejsze, wkładali nauczycielom kosze na głowy, pewnie ze względu na nagły deszcz meteorytów z nieba.

Jaki był mój stosunek do nauczycieli?

Odnosiłem się do nich z kulturą, miałem do nich szacunek przez cały okres nauczania. To też ludzie, spełniają swój zawód i pracę. Nie mogłem być irytujący i dokuczać im z powodu jedynki ze sprawdzianu na który się nie nauczyłem bo wolałem na podwórku grać w piłkę. Nie zawsze się to udawało. Nauczyciele, szczególnie w gimnazjum wsadzają każdego do jednego worka. Jeżeli jesteś miły – zdaniem nauczyciela robisz to po coś, pewnie po to, żeby się zaśmiać i pokpić. Wiele razy nauczyciele odbierali mnie negatywnie, szczególnie wtedy, kiedy miałem dobre intencje. Ponosiło mnie, krzycz, chlapanie drzwiami, wychodzenie z klasy. Nie byłem jak każdy, więc nie chciałem być też tak traktowany.

Każdego dnia towarzyszył mi strach. Nie fizyczny. To nie ma miejsca w moim życiu w moją stronę. Na pytanie dlaczego w moją dowiecie się czytając dalej moje wpisy. Z czasem nawet musiałem biednym dzieciom nosić kanapki do szkoły, ciężko zarobione pieniążki i oddawać to, co im się spodobało. Zaciśnięte zęby, klata do przodu – myślałem, samo się rozwiążę. Niestety, trwało to bardzo długo. Piszę o tym, żebyście wiedzieli co kształtowało od początku moje bycie samym sobą. Co doprowadziło do tego, jaki jestem i jaki byłem, co robiłem i dlaczego. Nie tłumaczę się, pokazuje, że każde wasze zachowanie odpija się na czyjejś psychice i siedzi przez wiele, wiele lat. Zrozumiałeś? Mam na myśli to, że jestem wdzięczny każdemu z osobna. Nadal nie rozumiesz? To czytaj za karę z przecinkami.

Jeżeli, nie, rozumiesz, tego, co, chce, Ci, przekazać, od, pierwszego, postu, możesz, przestać, to, czytać, teraz.

Hm, jeżeli jednak zostałeś, czytaj dalej. Każdy odbiera to co jest tutaj napisane po swojemu, nie jest napisane jednoznacznie – przypominam. Mogłeś pomyśleć wiele rzeczy. Ale czytając teraz trzeci tekst zapewne wywnioskowałeś już, że jestem dowcipnisiem. Drogi czytelniku. Jestem tym, kim większość chciałaby być. Oh, nie mną i nie jestem narcyzem. Chodzi mi o bycie sobą. Mogłem się postawić i zawalczyć o swoje. Poddać się i robić to co inni. Ale tego nie zrobiłem. Nadal jestem górą. Zawsze byłem…

A Ty, drogi czytelniku jesteś sobą? To chyba ważne. Zastanów się, czy chociaż przez chwile poczułeś swobodę bycia sobą nawet jeżeli ponosiłeś jakieś przykrości z tego powodu. Wiesz kiedy wygrasz? Wtedy, kiedy mimo licznych komentarzy i negatywnych ocen Twojej osoby – nadal będziesz robił to samo.

Cześć, nazywam się zero.


SfoBota enT SzacÓneg

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Jestem sobą. :)

Copyright © 2014 Damzej , Blogger