PIERWSZY LOT SAMOLOTEM



PIERWSZY LOT SAMOLOTEM
Jezu, co to było. Kilka razy przed wejściem do samolotu (po odprawie), cofałem się wiele razy przed wejściem na pokład. Nigdy nie miałem styczności z niczym latającym, ponieważ mam lęk wysokości, przestrzeni i w ogóle przez samolotami i lataniem. Wszystkiego mam w sumie lęk. Moja panika była ogroma, śpiąc 3 godziny w nocy, nie mogąc zasnąć przez panikę. Moja pobudka wyglądała jak w wojsu – na budzik prosto na nogi. Oczywiście blady, wyglądałem jak galareta. Przynajmniej tak się czułem w środku. W taxówce nie byłem w stanie o 4 nad ranem wymówić gdzie chce jechać, Pan zobaczył torbę podróżną i zaczął się śmiać – na lotnisko? Na szczęście musiałem odpowiedzieć tylko TAK. Pan był bardzo miły, próbował mnie ‘’rozluźnić’’, jakimś pieprzeniem, którego nie pamiętam.

Odprawca cała trwała 5 minut. Oczywiście, że nie wiedziałem co mam po kolei zrobić, Panie na bramkach były mega przyjazne i pomocne! Nie ma czego się bać! Były mega zaskoczone moim pozytywnym nastawianiem – którego również nie pamiętam. Godzinę czekałem na wejście do samolotu. Ten czas umiliła mi kawa, która co prawda kosztowała 30zł, ale musiałem czymś się zająć. Jak chodziłem w kółko, wyglądało to dosyć podejrzanie.
Zauważyłem w pewnym momencie, że ludzie ustawiają się do odpowiedniej bramki (gate). Więc ruszyłem, byłem na samym początku, ale kolejki były dwie. W ciągu dwóch minut, ustawiło się za mną ok. 150 ozób gotowych wejść na pokład. Zrobiło mi się raźniej, jak umrę – to nie sam. Trochę poczułem się lżej, ale dalej oddawałem swoje życie w obce ręce kilkaset metrów nad ziemią.
Przechodząc już z zarejestrowaną torbą za ostatnie drzwi, które prowadziły prosto do samolotu musiałem przeprosić pana z miejsca, bo zrobiło mi się słabo – ZACZĄŁĘM ŻEGNAĆ SIĘ ZE ZNAJOMYMI.
Wszedłem i na szczęście miałem miejsce siedzące od przejścia, nie od okna (przynajmniej mnie nie wessie).
Nie spodziewałem się, że aż tak mi się to podoba!!! Start był niesamowity – cieszyłem się „ostatnimi’ widokami podczas startowania. Lot okazał się być komfortowy. Nie podróżowałem lepszym środkiem transportu niż samolot. Pokonałem chyba wszystkie swoje lęki, a przede wszystkim spełniłem marzenie z dzieciństwa – które jeszcze niedawno było tak bardzo odległe ode mnie. Pamiętacie jak się krzyczało ‘’Panie pilocie dziura w samolocie’’! Ciągle miałem to w głowie!
Oczywiście od wejścia na pokład miałem słuchawki w uszach. Bałem się ruszyć miejsca, obawiając się, ze samolot przechyli się na jedną ze stron i po prostu stracimy równowagę i spadniemy. To nie było śmieszne, nie wstałem nawet siku.
Wysiadając w Madrycie, lotnisko było 182974128974 razy większe niż w Poznaniu. Szukałem swojego bagażu. Czekałem i czekałem, okazało się że stałem do odbioru po swój bagaż pod miastem Lizbona, z którego miał za chwile przylecieć inny samolot.
Ach, co za cudowne doświadczenie, nigdy nie byłem bardziej zrelaksowany jak w locie powrotnym.
Nie mogę doczekać się kolejnego lotu!!!


IG- DAMSEEJ 

1 komentarz:

Desamparada pisze...

Ja do dziś pamiętam lot do uk 😁 Wizzair ja przerażona 😀 co mam robić na tym lotnisku. Szukam stoiska ich patrzę jest daje bagaż i mam plecak mieści się potem gdzie ludzi idą ☺ coś zdejmuja to i ja a potem gdzie i latam i szukam odprawy paszportów jest przechodzę jupii po telefon w ręku do kogoś ze znajomych co będzie z bagażem i godzina opóźnienia i pokazuje bilet idę do busa i panika jak ja wejdę do samolotu ale patrzę ludzie za mną nie będę się ośmieszać 😁 i wchodzę. W środku miałam szczęście fajny facet 1 lot ja tak i mam chorobę lokomocyjna to on kup wódkę tak robię i patrzę potem na widoki ☺

Copyright © 2014 Damzej , Blogger