100 PIERWSZYCH ZDRAD X3, CZ3
Kolejny dzień w szkole był tragiczny. Z
wejścia zostałem potraktowany zepchnięciem z ostatnich schodków wchodząc do
szkoły. Ten psychol wiedział, że się z nią zobaczyłem. Tłum ludzi patrzył się
jak gnoi mnie bez żadnego zahamowania. CO JA MOGĘ ZROBIĆ. Przeczekać. Wstać? Po
co, skoro zaraz będę leżał. Dlaczego mam ciągle dawać się pomiatać. To robi się
już nudne. Jestem takim człowiekiem jak Ty. Jak każdy tutaj. Każdy jest na
równi. A raczej powinien być. Gdzie są nauczyciele dyżurni, którzy mają
pilnować korytarza szkolnego? Gdzie oni są? Gdzie powinni być? Gdzie osoba,
która pilnuje wszystkich osób wysiadających z autobusu? Dlaczego nie ma jej już
3 minuty od momentu kiedy mnie zepchnięto?
O jest, super. Pojawiła się, mogę wstać.
Co się stało? Zapytała!
W mojej głowie pojawiło się miliony
przekleństw w jej stronę, miliony wyzwisk, które opisywały moje emocje w
środku. Miliony sposobów na morderstwo wszystkich ludzi, którzy bali się mu
cokolwiek powiedzieć. Oczywiście pomyślałem nawet o różnych torturach dla tego
psychola, umierałby powoli. Gdyby w Polsce była zalegalizowana ‘’Noc
oczyszczenia’’ – byłaby to moja pierwsza ofiara. Pewnie jedyna, bo całe 12
godzin przybijałbym go gwoździami do desek i przypalał gorącym żelazem. Nie
wspomnę o rozcięciach na ciele i sypaniu soli.
Wywróciłem się - odpowiedziałem i
zacząłem się śmiać.
Dobra mina do złej gry. Cały ja. Wszystko
jest idealnie na zewnątrz. A wewnątrz mnie burza rozrywająca moje nerwy i
psychikę na strzepy. Mini huragan w moim mózgu. Wiedziałem, ze to nie koniec.
Przecież widziałem, jaki był zdenerwowany. Nie chciałem wejść już dzisiaj do
szkoły. Bałem się. Gdy wszyscy weszli, wybiegłem za furtkę w stronę drogi
powrotnej do mojego domu. X3 zauważyła, że uciekam. Nie wiedziała co się stało,
pobiegła za mną. Nie reagowała na krzyki i prośby nauczyciela, który kazał jej
zawrócić. Zwolniłem, z łzami w oczach, których po prostu nie potrafiłem
zatrzymać. Nic nie mówiła, przytuliła mnie i została ze mną.
To było wielkie. Bardzo mnie to ruszyło.
Pierwszy raz ktoś tak mocno mnie przytulił. Poczułem, że mogę płakać ile chce.
Potrzebowałem tego. To było ogromne wsparcie dla mnie. Przesiedzieliśmy kilka
godzin na zewnątrz, rozmawiając, o wszystkim i o niczym. Coś we mnie ruszyło,
jakieś uczucie względem niej. Było chyba ogromne. Tak mi się wydawało. Byłem
szczeniakiem, zakochiwałem się nawet w słodyczach.
Nic nie wiedziałem o miłości. A na pewno
nie szczerej…
Z tego co zauważyłem, ona również zaczęła
się przywiązywać do mnie. To było nieprzewidywalne. Po prostu było. Zaczęliśmy
zachowywać się jak para. Normalna para. W końcu, byłem cały w skowronkach.
Ptaszki i motylki latały wokół mnie i to było widać…
Cześć, jestem zero.
5 komentarzy:
Wstawiaj częściej te wpisy !
Dlaczego nie napiszesz posta o swoim obecnym związku ?
Bo to ja decyduję o czym pisze. :)
uuuu czyżby jakieś problemy ?
Dziękuję, że pytasz! Wszystko w porządku! :)
Prześlij komentarz